Dzisiaj mielismy bardzo udany dzien. Rano Kasia kupila sobie (wreszcie) spodnice (do Olki: tamta poprzednia okazala sie za mala, wiec na Ciebie powinna okazac sie dobra). Miejscowy krawiec naprawil tez Adasiowi spodnie, ktore to rozerwal wysiadajac w piatek z autobusu. Postanowilismy rowniez zrobic pare fotek, lecz ledwo co Kasia wyjela aparat z torby a juz pani mierzyla do niej z pomaranczy. Na szczescie (uff…) skonczylo sie tylko na grozbach.
Przesylamy tez dobre wiadomosci z badawczego frontu (uwaga klimatolodzy!!). Udalo sie nam dzisiaj zainstalowac pierwszy przyrzad pomiarowy tuz nad brzegiem jeziora Wiktorii. Wlascieciel pewnego luksusowego hotelu nie tylko udostepnil nam kawalek trawnika, lecz rozwniez polecil swoim pracownikom, aby wkopali w ziemie specjalny pal (o wysokosci oczywiscie 1,5 m), do ktorego przymocowalismy naszego ukochanego ebro. Jutro jedziemy do Sangerema (okolo 20 km od jeziora Wiktorii) zostawic drugi przyrzad na terenie szpitala, w ktorym bedzie pracowal nasz znajomy Holender, Jos. Jutro posta wiec nie bedzie.
Postanowilismy rowniez znalesc najtansze w Tanzanii safari. W tym celu udalismy sie do biura. Pan glowil sie, liczyl, przedstawial rozne propozycje, ale i tak na razie jest dla nas za drogo. Zostawilismy numer telefonu, poczekamy, moze dolaczymy sie do jakiejs grupy, wtedy moze bedzie nas na to stac.
Przesylamy tez dobre wiadomosci z badawczego frontu (uwaga klimatolodzy!!). Udalo sie nam dzisiaj zainstalowac pierwszy przyrzad pomiarowy tuz nad brzegiem jeziora Wiktorii. Wlascieciel pewnego luksusowego hotelu nie tylko udostepnil nam kawalek trawnika, lecz rozwniez polecil swoim pracownikom, aby wkopali w ziemie specjalny pal (o wysokosci oczywiscie 1,5 m), do ktorego przymocowalismy naszego ukochanego ebro. Jutro jedziemy do Sangerema (okolo 20 km od jeziora Wiktorii) zostawic drugi przyrzad na terenie szpitala, w ktorym bedzie pracowal nasz znajomy Holender, Jos. Jutro posta wiec nie bedzie.
Postanowilismy rowniez znalesc najtansze w Tanzanii safari. W tym celu udalismy sie do biura. Pan glowil sie, liczyl, przedstawial rozne propozycje, ale i tak na razie jest dla nas za drogo. Zostawilismy numer telefonu, poczekamy, moze dolaczymy sie do jakiejs grupy, wtedy moze bedzie nas na to stac.
O jak fajnie, że zobaczyłam na facebooku wasze wiadomości, życzę dużo szczęścia i chęci. Kasia i Adam przywieźcie mi coś na pamiątkę - jakiś kamień czy coś, albo co nieco z Zanzibaru :D tak wiem wiem głupi żarcik, trzymam za was kciuki i do zobaczenia na wydziale, będę się starała sledzić wasze poczynania na bierząco! ps. co do pogody, u nas pada;/
OdpowiedzUsuńKamila S.
ja tez chce taka spódnice;)ciesze sie ze u was wszystko jak na razie w porządku, a wasze posty czytam z wypiekami na twarzy:)buziaki i uściski od całej rodziny:) Martyna
OdpowiedzUsuńHahahaha, czułam, że Martyna wreszcie nie wytrzyma z tą spódnicą ;))) Dajcie zdjęcia spódnicy, wyślemy w Polskę i zbierzemy zamówienia - jak badania Wam się znudzą, to będziecie sprowadzać afrykańskie spódnice... ;))
OdpowiedzUsuńProsimy o więcej fotek.
OdpowiedzUsuńWytrwałoći w badaniach życzę no i koniecznie załatwcie to safari...
Pozdrawiam
Jarek
Starsznie fajnie czytać to co piszecie, ja też chcę do Afryki i spódnicę:>!!!! Czekamy na was na wydziale i na slajdy w Murzynowie:> Marta J.
OdpowiedzUsuńDziewul też chce spódnicę :P
OdpowiedzUsuńi ja :P pozdrawiam Was ciepło :)
OdpowiedzUsuńUla
O ale się Adaś opaliłeś
OdpowiedzUsuńCo mierzyliście za pomocą ebro?
OdpowiedzUsuń