8.10.09

Afryka na wesolo


Sroda byla bardzo udana pod wzgledem liczby zrobionych ankiet. Znalezlismy sobie przestronne zacienione miejsce w centrum miasta, z ktorego moglismy obserowowac, co sie dzieje dookola na ulicy. Do tej pory, nie chcac byc za bardzo widocznym z badaniem, glownie spacerowalismy po miescie. Bylo to jednak dosc meczace, biorac pod uwage tutejszy klimat. Poznalismy tez wczoraj polskiego misjonarza pracujacego w Schinyandze (polozonej na poludnie od Mwanzy). Umowilismy sie, ze pojedziemy go odwiedzic w weekend. Z pewnoscia bedziemy mieli okazje uczestniczyc w prawdziwej afrykanskiej mszy. Juz nie mozemy sie doczekac! Okazuje sie, ze kwestionariusze to niesamowity sposob na poznawanie nowych ludzi – na poczatku wyprawy Jos, teraz ksiadz – Polak.
Po poludniu udalismy sie do Sangeremy, gdzie pracuja nasi znajomi studenci medycyny. Dowiedzielismy sie wiele o funkcjonowaniu szpitala i bardzo milo spedzilismy czas.

Dzisiaj odpoczywany, wiec zamiast relacji bedzie Afryka na wesolo:
Roznice pomiedzy polskim a tanzanskim autobusem? Polski ucieka, a tanzanski zawsze na ciebie poczeka, ewentualnie podjedzie i zatrzyma sie pod samym nosem.
W tanzanskim autobusie zawsze znajdzie sie dla ciebie miejsce. Dzis na przyklad kierowca prawie siedzial na kolanach swojej pasazerki.
Szukanie taksowki to tez niezla frajda. Taksowkarze wyrywaja sobie klientow z rak. Dlatego tez czasem znalezienie transportu moze troche potrwac (do konca bojki)
Do Mwanzy przyjezdza stosunkowo malo turystow. Jesli jakis pojawi sie w miescie, my dowiadujemy sie o tym pierwsi i dajemy mu ankiete do wypelnienia. Czaimy sie pod restauracja, wbiegamy pod samochod, zeby go zlapac na drugim koncu ulicy. Mamy juz w tym niezla wprawe.
Na poczatku przyszlego tygodnia przenosimy sie do Aruszy, gdzie turystow jest znacznie wiecej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz