22.10.09

Pole pole *




Jestesmy jeszcze w Stone Town. Postanowilismy sie nie spieszyc i na plaze w Bwejuu pojechac jutro z samego rana.
Nasza wyprawa na farme przypraw udala sie znakomicie. Moglismy zobaczyc, jak rosna przyprawy, ktore w Polsce znamy tylko z torebki: cynanom, kardamom, pieprz i wanilia :) i cala reszta.

* to znaczy spokojnie spokojnie w jezyku Swahili. Brak pospiechu to glowna dewiza miejscowych. Czesto, gdy zmierzamy gdzies pospiesznym krokiem, autochtoni wolaja do nas z usmiechem “no hurry in Africa”

1 komentarz:

  1. Fajny blog:) Widać, że z Was pasjonaci. Tylko jedno mnie nurtuje - skąd się wziął zasięg na tych wertepach, po których się tułacie?:) Na oko ląd afrykański musi być bardziej ucywilizowany niż amerykańska prowincja, bo tam się dla odmiany nie tak łatwo dostać do internetu, żeby się natychmiast podzielić wrażeniami na temat cynamonu, kardamonu i czego tam jeszcze:)
    Pozdro,
    Natalia

    OdpowiedzUsuń