21.10.09

W krainie gozdzikow

Dotarlismy na Zanzibar. Wczorajsza podroz byla szalona. Najpierw osiem godzin w pedzacym autobusie. Potem dwadziescia minut w przeciskajacej sie przez miasto taksowce. Wreszcie dwie godziny w sunacym po falach oceanu wodolocie. Kasia dostala mega choroby morskiej, jak 75 proc. podroznych :]. O zmroku dotarlismy jednak na wyspe.
Zanzibar wyglada bajkowo. Niestety nasza karta pamieci w aparacie zlapala wirusa :( i nie mozemy sie widokami poki co podzielic. Zdjecia sa, ale nie mozemy ich otworzyc. Sprobujemy chyba to naprawic dopiero w Polsce.
Dzis zwiedzilismy palac sultana, dawny targ niewolnikow, port. Z wielka przyjemnoscia gubilismy sie co chwile w kretych uliczkach Stone Town.
Jutro jedziemy na wschod (tam musi byc jakas cywilzacja :). Dolaczylismy sie do grupy Mzungow i bedziemy zwiedzac uprawy przypraw (wanilia, gozdziki, cynamon, etc.). Potem logujemy sie na plaze pod palmy kokosowe. W zaleznosci od tego czy na wschodzie bedzie jednak jakas cywilizacja (internet :), nastepnego posta opublikujemy w piatek lub dopiero w poniedzialek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz